Eksperyment powstał w wyniku modyfikacji przepisu na popularne w rodzinie brownie, zgodnie z zasadą - "a co się stanie jeśli...". Przepis jest o tyle uniwersalny, że można z przygotowanego ciasta upiec coś, co Mąż nazywa plackiem (acz Mąż nazywa plackiem wszystko co upiekę, na oko jest w jednym kawałku i jest słodkie, co w przypadku np. tortów bywa nieco dołujące...), ale można też mufinki. Poza tym przygotowanie nie wymaga większego wysiłku (nawet bez robota) ani nie jest specjalnie czasochłonne.
Na prostokątną. klasyczną blaszkę potrzeba (jeśli pieczecie w okrągłej, klasycznej tortowej formie należy wszystkiego dać o połowę mniej):
- 3 tabliczek czekolady (klasycznych, po 100g) - w zależności od gustów może być gorzka albo mleczna,
- 220g margaryny lub masła,
- 250g zwykłego cukru i 200g brązowego cukru (można dać 450g zwykłego, też dramatu nie będzie),
- szczypty soli,
- 5 jajek,
- 240g mąki,
- 6 łyżek kakao w proszku,
- 3 bananów,
- małej puszki masy krówkowej (ale można i bez),
- odrobiny proszku do pieczenia
Czekoladę wraz margaryną lub masłem rozpuścić w garnku na bardzo małym ogniu albo w kąpieli wodnej (do większego garnka wlewa się wodę, wtyka tam mniejszy garnek i wodę w większym się gotuje. Nie należy nalewać jej za dużo, żeby nie nachlapało do mniejszego garnka w trakcie gotowania). Po lekkim przestudzeniu rozpuszczonej masy wsypuje się cukier. Należy to wymieszać na tyle, żeby wyglądało jednolicie, ale cukier nie musi się rozpuścić. Potem wbija się całe jajka, wrzuca rozgniecione widelcem banany, sól, masę krówkową i znów lekko miesza. Na końcu należy wsypać mąkę, kakao i proszek do pieczenia. Ponownie należy wymieszać, na tyle, żeby się to połączyło w jedną masę (czyt.: żeby nie było widać niczego co jest suche).
Następnie należy masę przelać do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do rozgrzanego piekarnika.
Temperatura pieczenia: 175- 1800C
Czas: w zależności od piernika, od 35 do 45 minut.
Po przestudzeniu można puścić wodze fantazji i udekorować dowolnie. Można posmarować powierzchnię lukrem, Nutellą (czy innym kremem do kanapek), konsekwentnie oblać czekoladą itd.
Jeśli macie nietypowe foremki do lodu, można wlać do nich roztopioną czekoladę (tak np. powstały na górnym zdjęciu figurki R2D2 i Ciastków) i po ostygnięciu schłodzić w lodówce, a potem ich użyć do dekoracji. Można porysować cukierniczymi pisakami albo obsypać całość dowolną posypką. Co tylko komu przyjdzie do głowy...
Najbardziej jednak lubię to ciasto jeszcze ciepłe.
No i teraz sobie myślę, że warto spróbować rozwinąć eksperyment o końcowy dodatek w postaci bitej śmietany...